„Najgorsza w samot­no­ści jest myśl, która dopro­wa­dza mnie do szału, że moż­liwe, że w tym momen­cie nikt na świe­cie o mnie nie myśli”; „Wolę umrzeć, niż być sama”; „Kiedy jestem sama, nie ist­nieję” (Yalom, 2008, s. 384) – te wypo­wie­dzi pacjen­tów dobrze obra­zują, z jaką roz­pacz­liwą despe­ra­cją wiele osób ucieka od samot­no­ści. Mniej lub bar­dziej uświa­da­miane lęk przed samot­no­ścią, uczu­cie nie­by­cia kocha­nym oraz nie­zdol­ność do kocha­nia są jed­nymi z naj­częst­szych pro­ble­mów w terapii.

Dwa rodzaje izolacji

Yalom (2008), psy­cho­te­ra­peuta egzy­sten­cjalny, mówi o tym, że ist­nieją dwa rodzaje tak bole­snej dla więk­szo­ści ludzi izo­la­cji. Pierwsza to izo­la­cja inter­per­so­nalna, czyli wła­śnie samot­ność, uczu­cie bycia nie­ko­cha­nym czy rozu­mia­nym i/lub nie­ko­cha­nia innych. Tak doświad­czana samot­ność czę­sto poja­wia się u osób z rysem nar­cy­stycz­nym, wyma­ga­ją­cych, oce­nia­ją­cych, a lęk przed tą samot­no­ścią – u osób z rysem bor­der­line lub zależ­nych. Zaliczyć tu można także samot­ność „kobiet, które kochają za bar­dzo” (wg Robin Norwood) czy „sil­nych kobiet” (wg Maji Storch). We wszyst­kich tych przy­pad­kach osoby odczu­wa­jące dotkliwą samot­ność lub lęk przed nią czują i postę­pują tak, że unie­moż­li­wia im to stwo­rze­nie satys­fak­cjo­nu­ją­cych więzi, a przy­czyna takiego stanu rze­czy tkwi w doświad­cze­niach z dzieciństwa.

Drugi rodzaj izo­la­cji to izo­la­cja egzy­sten­cjalna, któ­rej nie można unik­nąć. Jest to samot­ność, któ­rej doświad­czamy w obli­czu śmierci – nikt prze­cież nie umrze za nas. A także nie­unik­niona samot­ność w obli­czu życia – nikt nie prze­żyje za nas naszych emo­cji oraz nie zdej­mie z naszych bar­ków odpo­wie­dzial­no­ści za nasze wybory. W obli­czu Wszechświata czło­wiek jest nie­uchron­nie sam, co czę­sto budzi uczu­cia lęku, bez­rad­no­ści, doświad­cze­nia nie­ist­nie­nia lub nico­ści — „samot­nego lęku, który wieje z wła­snego wewnętrz­nego, pustego miej­sca” (Yalom, 2008, s. 371).

Istniejącą samot­ność w rela­cjach można łago­dzić i prze­pra­co­wy­wać, nigdy jed­nak nie uda się usu­nąć jej do końca ze względu na konieczną i nie­unik­nioną izo­la­cję egzy­sten­cjalną. Jednej i dru­giej trzeba sta­wić czoła.

Samotne dzie­ciń­stwo

Przyjrzyjmy się pierw­szemu rodza­jowi izo­la­cji. Wg Jeffreya Younga (2012) wynika on z samot­no­ści doświad­czo­nej w dzie­ciń­stwie. Samotność tę nazywa depry­wa­cją emo­cjo­nalną – „depry­wa­cja” ozna­cza nie­za­spo­ko­je­nie pew­nych klu­czo­wych dla dziecka potrzeb. Są to potrzeby tro­ski, empa­tii i opieki. Jeśli w dzie­ciń­stwie jedno lub oboje rodzi­ców było dla cie­bie nie­do­stęp­nych, nie przy­tu­lało cię, nie poświę­cało ci wystar­cza­jąco uwagi, nie rozu­miało two­ich prze­żyć, nie pocie­szało cię i nie słu­żyło radą, to mogłeś/aś czuć się nie­ważny, nie­ko­chany, nie­do­ce­niony. Byłeś/aś w pew­nym sen­sie dziec­kiem samot­nym, zapo­mnia­nym. Brakowało ci uczu­cia bycia dla tego rodzica wyjąt­ko­wym, bycia w cen­trum jego uwagi. Jeśli tak było, to wewnętrzne dziecko w tobie nigdy się nie nasy­ciło tymi uczu­ciami, nie doro­sło i nie two­rzy doj­rza­łych relacji.

Literatura:

Young, Klosko (2012) Program zmiany spo­sobu życia. Wydawnictwo Zielone Drzewo.

Yalom (2008) Psychoterapia egzy­sten­cjalna. Instytut Psychologii Zdrowia.

Storch (2010) Tęsknota sil­nej kobiety za sil­nym męż­czy­zną. Wydawnictwo Szafa.

Norwood (2007) Kobiety, które kochają za bar­dzo. Rebis.

Zdjęcie autorstwa: John&Fish