Beata jest typem rodzica-wybawcy. Zawsze mawia, że „ona tylko próbuje pomóc”. Nie pozwala swojej córce gotować, sprzątać, odrabia za nią zadania domowe, załatwia wszelkie sprawy. Jej nastoletnia córka stała się w wyniku tego nieco rozpieszczona. „Nieco” to delikatnie powiedziane. Ma kłopoty w szkole i wciąż wpada w konflikty z nauczycielami. Jej matka chodzi do nich i próbuje ich uspokajać oraz usprawiedliwiać córkę. Całe jej życie kręci się wokół dziecka.
Maciek pochodzi z rodziny alkoholowej. Przyzwyczaił się do nieustannego ratowania innych, opieki nad rodzeństwem i usprawiedliwiania pijącego ojca. Obecnie jest w związku z partnerką uzależnioną od środków uspokajających. Żona często jest nieprzytomna, zdekoncentrowana, ma kłopoty w pracy albo też jest drażliwa i opryskliwa. Maciek musi wiele znieść, to głównie on organizuje wspólne życie, a niewiele dostaje w zamian. Mógłby być bardziej stanowczy, ale czuje się winny, jeśli zostawia żonę samej sobie. Czasami użala się nad sobą, innym razem wybucha wściekłością i stawia kolejne ultimatum, ale wie, że nie jest w stanie od niej odejść.
Wybawca to kolejna rola z triady Karpmana. Każdy, kto jest wybawcą, ma w sobie także Ofiarę i Prześladowcę, naprzemiennie przechodząc z jednego do drugiego stanu. Wybawca to postać będąca wcieleniem dobra, czasami istny męczennik. Pomaga, wyręcza, wybacza, bo czuje, że powinien i jest do tego zobowiązany. Jego poczucie powinności i etyczności jest o wiele silniejsze niż własne potrzeby. Wybawca panicznie boi się zrobienia czegoś nie w porządku, bycia okrutnym, nielojalnym, zranienia innych. Często jest osobą uległą, która nie wchodzi w konflikty (swoim kosztem). Tak jak wszystkim postaciom z trójkąta brak mu asertywności. Niezwykle łatwo wzbudzić w nim poczucie winy i w ten sposób go zmanipulować. Wybawca czuje się bardzo źle, jeśli ktoś inny czuje się źle, ma więc kłopoty z tolerancją negatywnych emocji. Wydaje mu się, że osoba, której postawi granice, nie poradzi sobie. Innych postrzega jako słabszych, niezdolnych do zaopiekowania się sobą i wzięcia za siebie odpowiedzialności.
Gra Wybawcy nazywana jest „Ja tylko próbuję pomóc”. Wybawca szuka sobie osoby nieco słabszej niż on i stara się ją „naprawić”, zająć jej życiem. Spełniając jej potrzeby czuje się ważny, kompetentny, lepszy, silniejszy, mądrzejszy. W głębi duszy Wybawca czuje się Ofiarą, kimś słabym i potrzebującym opieki i to projektuje na innych. Tak naprawdę jest bardzo zależny od osoby, której pomaga. Typowym przykładem jest związek kobiety o osobowości borderline i mężczyzny o osobowości narcystycznej. Kobieta lgnie do mężczyzny i faktycznie nie radzi sobie w życiu. Mężczyzna odgrywa wspaniałego i zaradnego, bywa niedostępny i zimny, a tak naprawdę on jest od niej równie zależny. Tylko na jej tle zyskuje jakieś poczucie własnej wartości.
Wybawcami zostają często najstarsi z rodzeństwa, dzieci, które zbyt szybko musiały dorosnąć (np. DDA), dzieci niezaradnych rodziców, dzieci, które musiały wszystkich zadowalać. Jeśli wyrażały własne potrzeby, były poniżane lub zawstydzane. Tak nauczyły się, że najlepiej niczego nie żądać, bo są niewiele warte. Wybawcy w życiu dorosłym często stają się lekarzami, nauczycielami, pielęgniarkami.
Jak wyjść z tej roli? Tak samo, jak z roli Ofiary (patrz tu). A poza tym nie zakładać, że inni sobie nie poradzą. Inni są odpowiedzialnymi za siebie jednostkami i można im postawić granice. Nie należy im pomagać, jeśli w głębi duszy nie ma się na to ochoty, a oni o to nie proszą. Wybawcy powinni się też nauczyć mówienia przez 100% czasu o swoich potrzebach, szczerze, prosto i od razu. To doprowadzi do ukształtowania bardziej partnerskich relacji.
Zdjęcie: Lauren Rushing
Dodaj komentarz