Na dziś cytat z powieści Richarda Hughesa „Orkan na Jamajce” (1929):
Miała prawie cztery lata i niewątpliwie była dzieckiem, a dzieci to ludzie (jeżeli użyjemy pojęcia „ludzie” w jego szerokim znaczeniu), nie całkiem jednak przestała być dzidziusiem. Natomiast dzidziusie, oczywiście, to nie ludzie – tylko zwierzęta o bardzo starej i rozgałęzionej kulturze, takiej, jaką mają koty, ryby, a nawet węże. Są to kultury podobne, lecz ta dzidziusiowa jest znacznie bardziej złożona i barwniejsza, dzidziusie są bowiem mimo wszystko jednym z najwyżej rozwiniętych gatunków pośród niższych kręgowców.
Krótko mówiąc, umysł dzidziusia działa wedle własnych pojęć i kategorii, które nie mają odpowiedników w pojęciach i kategoriach umysłu ludzkiego.
To prawda, że dzidziusie są podobne do ludzi, ale żeby być zupełnie szczerym, wcale nie tak bardzo, jak prawie wszystkie małpy.
Poza tym każdy chyba wyczuwa podświadomie, że dzidziusie to zwierzęta – dlaczego bowiem ludzie zawsze się śmieją, gdy dzidziuś zrobi coś, co przypomina zachowanie człowieka, jak śmialiby się z modliszki? Gdyby był jedynie jakąś prymitywniejszą formą ludzką, z pewnością nie widzieliby w tym nic zabawnego.
(…) sposobu myślenia dzidziusia człowiek nie może naśladować wcale, tak jak nie może naśladować sposobu myślenia pszczoły.
(…) Gdy pływa się pod wodą i spojrzy nagle w oczy dużej ośmiornicy, wrażenie jest wstrząsające. (…) Ośmiornica spoczywa w jakiejś skalnej szczelinie, na pozór nieważka w swoim przejrzystym zielonym środowisku, chociaż jest bardzo duża, a jej długie, gładsze niż jedwab ramiona są zwinięte, gdy odpoczywa, lub też zaczynają się poruszać, kiedy zwierzę wyczuje twoją obecność, świat zaś wysoko w górze pozostaje zamknięty w powietrzu przypominającym jasne szklane okno. Kontakt z dzidziusiem może wywołać przynajmniej echo tego rodzaju doświadczenia w tych z nas, którym nie mąci myśli nagły przypływ uczuć macierzyńskich.
Richard Hughes „Orkan na Jamajce” (s.147), Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012.
Richard Hughes był ciekawą osobistością. W latach dwudziestych porzucił uczelnię, by wędrować po Bałkanach, potem po Stanach Zjednoczonych, Antylach, obozować z Indianami w puszczach Kanady, z Arabami w Maroku oraz by pracować jako majtek okrętowy. „Orkan na Jamajce” to powieść w całości poświęcona dzieciom, które Hughes uwielbiał z wzajemnością. Pisarz przedstawia dzieci jako istoty jakościowo inne niż dorośli – amoralne, żyjące w nieświadomości siebie, zupełnie inaczej odbierające świat. Jedynie ten krótki fragment jest poświęcony dzidziusiom (infants – dzieci 0-3). O ile według autora możemy sobie jakoś wyobrazić myślenie dziecka, bo jest ono podobne do myślenia szaleńca, to dzidziusia nie jesteśmy w stanie pojąć. Dzidziusie trwają w swoim zwierzęcym stanie i są tak naprawdę niepojęte. Jest to w pełni zgodne także z moim odczuciem:)
Zdjęcie: Image courtesy of Victor Habbick at FreeDigitalPhotos.net.